czwartek, 17 kwietnia 2014

스타트


"Jest na świecie ta­ki rodzaj smut­ku, które­go nie można wy­razić łza­mi. Nie można go ni­komu wytłumaczyć. Nie mogąc przyb­rać żad­ne­go kształtu, osiada cias­no na dnie ser­ca jak śnieg pod­czas bez­wiet­rznej nocy" - Haruki Murakami

Wracam do domu, znów pusto, przyzwyczaiłam się. Rodziców znów nie ma, brat zapewne szaleje gdzieś z kolegami. Zamykam drzwi, podchodzę do stołu, Leży na nim kartka, kiedyś zaciekawiło by mnie co jest na niej napisane, teraz nie muszę nawet czytać. Z daleka poznaje pismo mamy. Wiem już co to oznacza. Zawszę to samo. " Nie wrócimy przez następne kilka dni, zajmij się domem" Pozostaje mi tylko westchnąć żałośnie i powlec się do swojego pokoju. 
W takich chwilach myślę tylko o tym aby położyć się, zasnąć i wstać dopiero w momencie kiedy w domu znów będziemy wszyscy razem. 
Leżąc na łóżku wpatruje się w sufit, i szczerze nie rozumiem ludzi którzy mówią mi " Chciał/chciała bym być na Twoim miejscu tyle imprez, tyle alkoholu, tyle domówek". Taaa....
Z zamyślenia budzi mnie telefon. Patrze na wyświetlacz, Dzięki Bogu. Alex, gdyby nie ona zapewne popadła bym  jakiegoś rodzaju rozpacz, albo szukała skutecznych sposobów na samo destrukcje. 
Gadamy o błahostkach, jej głos rozchodzi się echem po całym piętrze. Mimo, że to tylko kilku minutowa wymiana zdań, czuje się trochę lepiej. 
Po zakończonej rozmowie biorę się do pracy. Kilka godzin przy zadaniach testowych pomaga mi zapomnieć o otaczającej mnie pustce. 
Patrze na zegarek, już po północy, Odwracam się w stronę korytarza, nie widzę aby światło w pokoju brata było włączone. Zapewne wróci przed moim wyjściem na uczelnie. Znów wzdycham, Powoli zaczyn mi to wchodzić w nawyk. 
Przebieram się, schodzę do kuchni. Szukam czegoś lekkiego do spożycia przed snem aby mi w nocy nie burczało w żołądku. Jest. Bez pośpiechu jem sałatkę, myje naczynia. Później jeszcze wizyta w łazience i kładę się spać. 
Na myśl przychodzą mi słowa " nie było jeszcze tak źle" Z lekkim uśmiechem zasypiam.




2 komentarze:

  1. Gwiazdko, kochana, czy ja mam się rozpłakać?
    That's sad... very, very sad, indeed, isn't it?
    Ale, wracając ponownie do naszego rodzinnego języka, to na poważnie było smutne, wiesz?
    *znika ze swojego pokoju w burzy czarnego ognia, pojawiając się za przyjaciółką w swojej formie czarnego anioła wśród delikatnych, eterycznych płomieni i, przytulając ją, delikatnie ukrywa je obie przed światem swoimi skrzydłami, których czarne pióra zaczynają migotać jak diament, zanim znikają, ukrywając właścicielkę i jej siostrę we wszystkim prócz krwi przed całym światem. Wtedy delikatnie dotyka jasnoróżowego kamienia na jej szyi powodując, że oba kamienie -różowy na szyi przyjaciółki i fioletowy na jej własnej- zaczynają delikatnie świecić i szepcze "Mogę nie być przy tobie obecna ciałem, Hoshi-neehime, ale zawsze, naprawdę zawsze, moja dusza będzie przy tobie i reszcie naszych sióstr, pamiętaj o tym, dobrze?" Czując, że do jej pokoju z zamiarem wejścia zbliża się jej babcia, delikatnie przytula ponownie swoją Hoshi i znika w płomieniach, wracając do swojego domu w swojej ludzkiej postaci. W pokoju Hoshi ponownie pojawia się światło, a jedyną pamiątką po pojawieniu się Tenshi jest długie, czarno-srebrne pióro, leżące na stole, na srebrnej kartce, na której powoli pojawiają się czarne, smukłe litery. "Memento mori meum sydus. Angelus mortis, amicus tuus"*

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiem. Dziękuję.
    *Dotyka opuszkami palców wisiorka i uśmiech się lekko.*

    OdpowiedzUsuń