wtorek, 22 kwietnia 2014

부활절

,,Telewizja nie jest zła, nie mam nic przeciwko niej, ale nie lubię tego, że odciąga od reszty świata, każąc skoncentrować się na swojej szklanej jaźni."- Zielona Mila

Skończyły się Święta. Jeśli w ogóle świętami można było to nazwać. Wyjechaliśmy we trojkę do babci. Tata jak zwykle pracował. nie mógł pojechać z nami. Pierwszy dzień, prawie cała rodzina przed telewizorem, ogląda jakieś idiotyczne programy. Powoduje to zakłócenie zdrowego rozsądku, czym skutkuje kłótnia. Czemu te świata nie mogła być normalne, czemu nie mogliśmy jak prawdziwa rodzina usiąść przy stole i porozmawiać, pośmiać się, zjeść normalny obiad?
Tak się nie stało. Ci którzy nie chcieli oglądać telewizji usiedli przy komputerze, jeszcze inni po prostu poszli spać.
Święta które miały być radosne skończyły się potokiem łez, krzykiem i ogólnym wstrętem do wszystkich domowników.
Mimo otaczającego mnie tłumu znów czułam się samotna. Nie masz do kogo się odezwać bo każdy zapatrzony jest w szklane pudło lub pochłaniacz czasu zwany komputerem.
Nadzieja na coś co miało uleczyć pustkę w sercu, prysła pozostawiając po sobie tylko czarną otchłań.

czwartek, 17 kwietnia 2014

스타트


"Jest na świecie ta­ki rodzaj smut­ku, które­go nie można wy­razić łza­mi. Nie można go ni­komu wytłumaczyć. Nie mogąc przyb­rać żad­ne­go kształtu, osiada cias­no na dnie ser­ca jak śnieg pod­czas bez­wiet­rznej nocy" - Haruki Murakami

Wracam do domu, znów pusto, przyzwyczaiłam się. Rodziców znów nie ma, brat zapewne szaleje gdzieś z kolegami. Zamykam drzwi, podchodzę do stołu, Leży na nim kartka, kiedyś zaciekawiło by mnie co jest na niej napisane, teraz nie muszę nawet czytać. Z daleka poznaje pismo mamy. Wiem już co to oznacza. Zawszę to samo. " Nie wrócimy przez następne kilka dni, zajmij się domem" Pozostaje mi tylko westchnąć żałośnie i powlec się do swojego pokoju. 
W takich chwilach myślę tylko o tym aby położyć się, zasnąć i wstać dopiero w momencie kiedy w domu znów będziemy wszyscy razem. 
Leżąc na łóżku wpatruje się w sufit, i szczerze nie rozumiem ludzi którzy mówią mi " Chciał/chciała bym być na Twoim miejscu tyle imprez, tyle alkoholu, tyle domówek". Taaa....
Z zamyślenia budzi mnie telefon. Patrze na wyświetlacz, Dzięki Bogu. Alex, gdyby nie ona zapewne popadła bym  jakiegoś rodzaju rozpacz, albo szukała skutecznych sposobów na samo destrukcje. 
Gadamy o błahostkach, jej głos rozchodzi się echem po całym piętrze. Mimo, że to tylko kilku minutowa wymiana zdań, czuje się trochę lepiej. 
Po zakończonej rozmowie biorę się do pracy. Kilka godzin przy zadaniach testowych pomaga mi zapomnieć o otaczającej mnie pustce. 
Patrze na zegarek, już po północy, Odwracam się w stronę korytarza, nie widzę aby światło w pokoju brata było włączone. Zapewne wróci przed moim wyjściem na uczelnie. Znów wzdycham, Powoli zaczyn mi to wchodzić w nawyk. 
Przebieram się, schodzę do kuchni. Szukam czegoś lekkiego do spożycia przed snem aby mi w nocy nie burczało w żołądku. Jest. Bez pośpiechu jem sałatkę, myje naczynia. Później jeszcze wizyta w łazience i kładę się spać. 
Na myśl przychodzą mi słowa " nie było jeszcze tak źle" Z lekkim uśmiechem zasypiam.